co warte jest to wszystko?

7 listopada 2017


co warte jest to wszystko.
gdyby jutro miało nie być?
gdyby jutro miało mnie nie być?
Jego, Ich?
czy warte te kłótnie i krzyki, których ostatnio za dużo?
czy warte to, że kilka dni temu nie odzywałam się nic a nic do Niego..
bo.. bo już sama nawet nie pamiętam o co?
bo jutro bym już Mu nic nie powiedziała, nie wyjaśniła, nie zaśmiała.
czy Oni tak bardzo by mnie denerwowali? te Ich krzyki, kłótnie i jojczenie.
płacze czasem o błahe sprawy w naszym dorosłym świecie.
ta zwykła normalność dzieci a człowiek chciałby czasem, żeby byli poważniejsi.
ale jak jutro miałoby mnie nie być..
nie pogodziłabym tych zwaśnionych światów o ślimaka z plasteliny.
o to kto pierwszy na huśtawce teraz.
nie wytłumaczyłabym więcej, że lepiej rozmawiać niż krzyczeć.
nie utuliła ich gdy uświadomię sobie, że to co dla mnie błahe to dla nich ogromnie ważne.
nie stuknęła bym się w łeb pięć razy, że to dzieci są i to teraz jest ten czas na wygłupy.
i nie zrobiłaby tego z nimi.
czy denerwowałabym się, że Syn mój najmniejszy o trzeciej nad ranem...
stwierdza, że wyspał się już i muszę go koniecznie na rękach lulać .
bo inaczej wybuchnie trzecia wojna światowa!?
jakbym miała już nigdy przenigdy nie lulać i nie wąchać Jego pięknego zapachu.
czy ważne by było, że noc za krótka a dzień za szybko przychodzi?
a ja muszę milion rzeczy w nim zrobić. pranie, sprzątanie i obiad jakiś.
do szkoły szybko bo odebrać Dziecko trzeba.
ważne by to było?
jak już nigdy nowy dzień by nie nastał. a w nim milion możliwości.
jakbym obiadu dla nich już nigdy nie przygotowała.
tego ulubionego mięska z ryżem choć bokiem wychodzi.
gdyby nie zostawiła Ich razem a ja z muzyką nie posprzątałabym domu.
i prania nie zrobiła co tak pięknie pachnie gdy na powietrzu schnie.
nie popędziłabym już nigdy po Nią do szkoły..
i nie zobaczyła tego ogromnego uśmiechu i zadowolenia z nowo przeżytego dnia w niej.
czy gdyby jutro miałoby mnie zabraknąć to przejęłabym się
tym człowiekiem co na chwilę w życiu zagościł.
złe słowo powiedział, krzywo spojrzał.
czy ważny by był? czy pamiętałabym jego twarz?
czy dzisiaj bym żyła jakby końca miało nie być.
i ta złość kłębiąca się miałaby w ogóle jakiś sens?
czy walczyłabym czasem z wiatrakami choć sensu by to nie miało.
czy ta zła energia nie byłaby najgorzej zmarnowanym czasem, który został Nam dany?
czy to wszystko miałoby jakiś sens?
a ja chcę być jutro, po jutrze i jeszcze dłużej.
planuje utulić Ich do snu. obejrzeć serial w Jego ramionach.
napić wspólnie herbaty z cytryną i z nogami na Jego kolanach poczytać książkę pod ciepłym kocem.
planujemy razem ten dom z kominkiem na spokojnej wsi.
zapach lasu za oknem. i trzeszczącą deskę.
planuję wąchać i chłonąć najpiękniejszy zapach niemowlaka, który jeszcze raz został mi dany.
pomóc komuś, uśmiechnąć się zwyczajnie.
chcę być.. dzisiaj, jutro i za lat kilka.
ale nie wiem ile danych mi ich zostało.
i postaram się żyć tak jakby każdy przeżyty dzień miałby być moim ostatnim.
aby ślad dobry po mnie został.
abym nie była tą zezłoszczoną, krzyczącą.. tą co nie powiedziała słowa.
bo mogłoby być ono ostatnim słowem.
























3 komentarze

  1. Przywracacie mi wiarę w prawdziwą rodzinę<3 A te złości, rzeczywiście nie są potrzebne, ale są po prostu ludzkie, zawsze się będą zdarzać, grunt to potem umieć porozmawiać i przeprosić(co bywa trudne), ale też nie ma co być dla siebie zbyt surowym;):*

    OdpowiedzUsuń
  2. zdecydowanie są ludzkie i zdarzać się będą ale ważne to uświadomić sobie, że czasami szkoda marnować na nie czas ❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. Bruno wygląda tu jak gwiazda rocka
    -Angela

    OdpowiedzUsuń

szary domek © . QUINN CREATIVES .