czasem wydaje mi się to jeszcze jakieś takie nie realne...
niby już o krok jesteśmy od spełnieni naszego marzenia...
a czasem jednak gdzieś przez głowę przejdzie, że się to nie uda.
no ale uda się! prędzej czy później się uda! no bo czemu nie?
codziennie oglądam projekt i jestem tak z niego zadowolona,
że udało się wszystko tak idealnie dograć.
myślami błądzę między wyspą kuchenną a salonem...
siadam na tarasie i patrzę na dzieci bawiące się między drzewami.
staram się dopasować wygląd łazienki i pralni...
i układam zapasy na półkach w spiżarni.
wszystko wygląda tak jak sobie to wymyśliliśmy.
czuje spokój gdy wieczorem siadam na kanapie
i czuję nasze ukochane miejsce tak blisko nas.
już jest! nasze piękne, pachnące drzewo z Bieszczad.
to tam wszystko się zaczęło...
Bieszczadzkie Anioły nas połączyły...
więc to drzewo do nas najbardziej pasuje.
piękny świerk suszy się od grudnia.
został przygotowany i już jest naszą własnością.
czekam z niecierpliwością do września oby wszystko poszło z planem.
Prześlij komentarz