Takie dni lubię, takie w których można doładować baterie na cały tydzień,
takie w których wszyscy razem od samego rana do samego wieczora.
Ostatnio coraz więcej takich dni, PT skończył studia i weekendy całe nasze nawet nie wiecie jak mnie to cieszy.
Wiadomo codziennie jesteśmy razem we czwórkę i staramy się korzystać z tych paru godzin razem jak tylko potrafimy ale jednak calutkie dwa dni to co innego.
(Trzy lata temu... pierwsza noc po za domem... czas oczekiwania, strachu, podekscytowania... )
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Prześlij komentarz