dwie strony

11 listopada 2015

otwieram oczy... jest jeszcze ciemno... w domu cisza i spokój, słychać tylko ich oddechy i pomrukiwania. patrze na zegarek.. wiem, że jeszcze pora spać ale choć czuję sen pod powiekami jakoś tak nie mogę... myślę...
o tym co jest i jak jest. i jestem tak cholernie szczęśliwa.
tak myślę o tym, że ludzie nie potrafią doceniać tego co mają. tych zwykłych dni.
porozrzucanych klocków, bałaganu w domu, i sterty garów do zmycia albo włożenia do zmywarki (chwała komuś kto ją wymyślił!)...
ja wiem... bo i mnie szlag tafia czasem bo lubię porządek. i gdy po raz setny staje na tego klocka (czemu to tak boli?), gdy posprzątam dom a na następny dzień już nie widać tego porządku, jak już właduję tą stertę garów do zmywarki i mam czysty zlew, a nagle w magiczny sposób znowu jest pełny...
i poklnę sobie pod nosem, pomarudzę trochę, focha strzele z przytupem bo Mąż nie zrobił o to co go prosiłam....
ale gdyby nie to wszystko... to znaczyło by brak dzieci w domu, brak miejsca do sprzątania albo nadal brak dzieci w domu, brak tego co można włożyć do garnka a później wybrudzić talerze...
i ze wszystkim tak jest. wszystko ma lepszą i gorszą stronę... tylko trzeba nauczyć się to doceniać.
i gdy tak sobie już pomyślałam nad tą codziennością jej dobrych i złych stronach... jak to ludzie jej nie doceniają....
jakieś małe stópki przywędrowały, te mniejsze bo tę większe zrobiły to dużo wcześniej... ale te małe - oznaczało to, że nie da rady już zapaść w sen. i już, już miałam się zezłości w sumie nie wiem na co... na siebie, że nie spałam... na niego, że już się obudził czy na co jeszcze... postukałam się po głowie! pomyślałam no dobra czas wstać... ale Mąż zabrał go na dół... powiedział "kochanie Ty śpij" i odpłynęłam. obudziłam się po dwóch godzinach - wyspana, dawno nie byłam tak wsypana!. zeszłam do nich by cieszyć się wspólnym wolnym dniem. lubię takie dni.
a w domu zagościł zapach szarlotki i gołąbków. miłych gości ugościliśmy i dzień pięknie minął.
i choć teraz nóg nie czuję od tego stania w kuchni to lubię ten stan. bo jestem tak cholernie szczęśliwa, że ich mam.







































3 komentarze

  1. Swietny wpis, Aga!
    Wlasnie te male chwile codzienne, ktore nuza sie i dluza sie czasami strasznie, a czasami nas wkurzaja, tez maja pozytywna nutke. Bo dzieki nim mozemy docenic to co mamy. Bo przeciez Szczescie to stan do ktorego zawsze dazymy. A zapominamy o tym, ze tylko my, a raczej nasze nastawienie i sposob analizowania czy reagowania na rozne sytuacje, jest nas w stanie przyblizyc do tego od zawsze wyimaginowanego i utesknionego Szczescia, ktore zawsze jest przeciez tak blisko.
    Super zdjecia! Az sie chce z Wami zamieszkac!
    Buziaki dla Waszej Czworeczki od naszej Trojeczki xxxxx
    A.

    OdpowiedzUsuń
  2. W zasadzie są to banały i truizmy, to co piszesz. Zastanowiłam się nad tym, patrząc przez pryzmat mojej pracy w Fundacji "Wcześniak". Mamy i tatusiowie, których dzieci walczą o życie w szpitalach przez długie m-c oddaliby wszystko za takie właśnie codzienne banały przeżywane ze swoimi dziećmi.
    Właśnie prawdziwe życie składa się z taki codziennych banałów. Ale te banały to np. efekt tego, że dzieci są zdrowe, że ma się gdzie mieszkać, że ma się za co żyć. Te banały to właśnie efekt. Jakie inne "banały" mają rodzice chorych dzieci, którzy spędzają lata na rehabilitacji, matki które nie mogą wyjść z domu. Doceniajmy drobne rzeczy, doceniajmy takie truizmy jak to , że dziecko zrobiło bałagan - bo potrafiło. Doceniajmy, że marudzi, że grymasi, bo to znaczy, że nic go nie boli, że nie ma większych zmartwień.
    Kobieto ciesz się, jaką jesteś szczęściarą :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie się cieszę:) z tych wszystkich rzeczy z tych banałów które czasem wyprowadzają z równowagi... wtedy stukam się po głowie i przypominam sobie jaką jestem szczęściarą! staram się doceniać wszystko co mam bo mogłabym nie mieć nic:) dlatego właśnie ważne jest aby doceniać te zwykle rzeczy bo tak naprawdę one dają sens codzienności :)

      Usuń

szary domek © . QUINN CREATIVES .