ostatnio przychodzi nam myśl o wyprowadzce,
o poszukaniu swojego miejsca na ziemi...
marzy nam się piękny drewniany dom gdzieś niedaleko morza
albo jeszcze gdzieś indziej...
z pięknym ogrodem.. gdzie można usiąść na werandzie
napić się kawy w promieniach słońca
i patrzeć jak dzieci się bawią, tarzają po zielonej trawie
a dookoła nich biega nasz wymarzony pies...
takie miejsce gdzie znajdziemy spokój i stwierdzimy, że to nasz kawałek podłogi...
tu niby mamy swoje mieszkanie niby nasze własne ale nie do końca
już za kilka miesięcy tak do końca będziemy mogli się poczuć... choć czy na pewno...
nie wiem...nie ważne... nie o tym teraz.
ważne jest to, że jeszcze jakiś czas temu nie było mowy o przeprowadzce...
twierdziłam, że to tu w tym mieście chcę spędzić resztę życia
teraz już tak nie twierdzę...
dobrze jest mieć blisko siebie rodzinę i przyjaciół i chyba tego najbardziej
było by mi brak!
brak też tej pewności, że gdzie kolwiek się nie zapuszczę w tym mieście
będę wiedziała jak wrócić do domu...
ale to oni są dla mnie najważniejsi i gdzie kolwiek nie zamieszkamy
tam będzie nasz dom, tam będziemy tworzyć swoją własną historię
tam będziemy szczęśliwi...
przechodzi myśl, że może fajnie było by przenieść się do dużego miasta
gdzie więcej możliwości, dla nas, dla dzieci...
ale nie wiem czy odnalazłabym się w setkach rozkładach jazdy komunikacji miejskiej
w tłumach ludzi, w godzinnych wyprawach do sklepu..
i jak to I. mówi więcej możliwości ale też więcej niebezpieczeństw...
wyjazd za granicę jakoś mnie przerasta zwłaszcza z moim brakiem umiejętności obco języcznych...
zamieszkanie nad morzem jest fajną opcją... żeby było niedaleko na plaże...
aby można było spacerować i podziwiać wschody lub zachody słońca...
stwierdziliśmy, że raźniej by było jakby ktoś znajomy też chciał gdzieś "uciec"
zawsze to było by raźniej w dwie rodziny niż samemu zmienić swoje otoczenie...
zawsze to jakaś zaprzyjaźniona dusza była by obok :P
no dobra w ostatecznej ostateczności wystarczy dom gdzieś w okolicach
może kiedyś...
ah marzenia może kiedyś się spełnią :)
takie tam przemyślenia Matki
umierającej dziś cały dzień
kolka nerkowa nie jest fajna ale dzielnie sobie z nią radzę (mam nadzieję)
bo przy pierwszym ataku wylądowałam w szpitalu...
a teraz mówię jej a sio! idę spać aby rano się obudzić bez bólu!:)
kilka zdjęć z minionego tygodnia
Duże miasta nie są złe, ja również przeprowadzałam się z mniejszego do większego i szybko opanowałam typowy miejski zgiełk i labirynty nieznanych mi ulic. :) Choć dzisiaj marzy mi się jednak taka mała "samotnia". Cisza, spokój,no i przede wszystkim własny kąt. :)
OdpowiedzUsuńJa mieszkałam w wielu miastach a i nawet na wsi i powiem, że nie ważne jak dana miejscowość jest duża czy mała. czy jest pięknie kolorowa, czy szara... to od nas wszystko zależy gdzie nam dobrze będzie się mieszkało. od tego jak się w danym miejscu czujemy. Obecnie mieszkam w mieście średniej wielkości i mimo, że atrakcji jest trochę, to przez te pół roku jeszcze się nie odnalazłam.. Tęsknie za starym dużym miastem w którym to całe studia przeżyłam ale tez i tęsknie za małą wioseczką z 20 chatkami gdzie moja babcia mieszka.. Może to brak znajomych tu, może to brak pracy sprawia że czuję się samotna i tęsknie.. nie wiem..
OdpowiedzUsuńAle mam takie marzenie, że w końcu odnajdę swoje miejsce, gdzie będę się czuć jak mała dziewczynka u babci na wakacjach i tobie również tego życzę :)
Pozdrawiam
Ale pysznie wyglądające oponki. Twoja córcia ma super wałeczek do ciasta, nie wiedziałam, że robią takie maleńkie :)
OdpowiedzUsuńoj bo były pyszne :D
OdpowiedzUsuńa wałeczek i inne kuchenne sprzęty w Ikei polecam :)
właśnie o takie miejsce chodzi - o to swoje miejsce na ziemi :) Tobie również życzę takiego:)
OdpowiedzUsuńw sumie wiem, że duże miasto jest od ogarnięcia bo przez rok czasu byłam w takim co weekend i jakoś się odnalazłam no ale nie wiem czy właśnie tego mi potrzeba... :)
OdpowiedzUsuń